Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na Facebooku oskarżają firmy o gnębienie ludzi

Tomasz Mateusiak
To przykłady wpisów i zarzutów internautów wobec pracodawców, którzy znaleźli się na "czarnej liście".
To przykłady wpisów i zarzutów internautów wobec pracodawców, którzy znaleźli się na "czarnej liście". Grafika: Tomasz Mateusiak
W internecie pojawiła strona zatytułowana "Czarna lista pracodawców z Zakopanego i okolic". Działa zaledwie kilka dni, a już narobiła zamieszania. Co sądzisz o "czarnej liście pracodawców"? Wyraź swoją opinię na forum pod artykułem.

Na działającym zaledwie od kilku dni profilu na Facebooku można znaleźć opis przedsiębiorstw, które zdaniem internautów ociągają się z wypłatą pensji dla pracowników czy też stosują wobec nich mobbing.

O ile pokrzywdzeni oceniają inicjatywę jako strzał w dziesiątkę, to podhalańskie firmy są co do tej inicjatywy mocno sceptyczne. Ich zdaniem jej twórcy szkalują, bez dowodów, ich dobre imię.

- Stworzyliśmy listę, bo zbyt często słyszeliśmy od naszych znajomych o złym traktowaniu w pracy - mówią twórcy portalu, którzy sami chcą pozostać anonimowi.

- W naszym regionie nagminnie zdarza się, że firmy nieuczciwie wynagradzają swoich pracowników lub stosują wobec nich mobbing. Nie chcemy, by ludzie cierpieli, dlatego opisujemy takie przypadki i przestrzegamy ludzi przed podejmowaniem pracy w tych konkretnych miejscach - usłyszeliśmy.

Na stronie napiętnowano kilkanaście firm z Zakopanego, Nowego Targu czy Rabki. Ich właściciele zaprzeczają, by rzeczy opisane na stronie faktycznie miały u nich miejsce. Zapowiadają też, że z administratorami strony będą walczyć na drodze sądowej.

***

Samoobrona pracowników czy zwykłe szkalowanie pracodawców? Nie wiadomo jak nazwać działalność stron internetowych, które niedawno powstały na Podhalu. Teoretycznie mają one za zadanie ostrzegać pracowników z okolic Zakopanego i Nowego Targu przed pracą w nieuczciwych firmach. Zdaniem pracodawców jest to jednak nieuczciwe, bo nie daje im możliwości obrony.

Pracownicy: fajny pomysł
"Czarna lista pracodawców z Zakopanego i okolic" oraz "Czarna lista pracodawców z Nowego Targu i okolic" - takie nazwy noszą dwa profile na portalu Facebook, które w ostatnich dniach biją rekordy popularności. Choć zostały założone zaledwie 16 stycznia, polubiło je już łącznie 5549 osób (stan na wczoraj).

(Administratorzy profilu "Czarna lista pracodawców z Zakopanego i okolic" odcinają się od działalności drugiego profilu i zarzucają plagiat - przyp. jkl).

- Nic dziwnego - mówi Danuta Szafirek, mieszkanka Zakopanego. - Wiele osób szuka pracy. Ludzie wiedzą jednak, że w związku z dużym bezrobociem firmy często nie szanują pracowników. Dlatego osoby, które kiedyś "nacięły się", bo nie dostały obiecanej wypłaty, czy były źle traktowane, nie chcą "powtórki z rozrywki". Dzięki tym listom wiadomo, którego pracodawcy unikać.

Co na to Inspekcja Pracy?
Do wczoraj na obu stronach pojawiły się opisy 16 pracodawców, którzy wg internautów są nieuczciwi. Padają w nich konkretne zarzuty: o mobbing, brak odpowiedniej ewidencji czasu pracy czy zaniżanie pensji. Twórcy wpisów podają nazwy firm.

Czy w takim razie sprawą zamierza zająć się Państwowa Inspekcja Pracy? - Państwowa Inspekcja Pracy rozpatruje skargi, które są do niej kierowane pocztą, e-mailem czy składane bezpośrednio - mówi Anna Majerek, rzeczniczka prasowa krakowskiej PIP. - Zawsze jednak muszą być podpisane. Anonimy nie są przez PIP rozpatrywane. Tylko w wyjątkowych sytuacjach, jak zagrożenie zdrowia lub życia pracowników, inspektorzy mogą podjąć decyzję o rozpatrzeniu anonimu i podjęciu kontroli. Być może w tym przypadku też tak będzie.

Jak dodają pracownicy PIP, takie sytuacje miały miejsce chociażby w Krakowie, gdzie też powstała podobna internetowa "czarna lista".

- Na podstawie opisanej sytuacji nie widzę jednak na razie podstaw do traktowania wpisów jako skargi - mówi Majerek. - Są one anonimowe, można je tam zamieszczać bez żadnej kontroli i odpowiedzialności. Choć dla pracowników to dobra sytuacja, bo są one źródłem informacji, na przykład dla szukających pracy, to my jednak musimy trzymać się przepisów.

Sprawa trafi na wokandę?
Pod sąd twórców "czarnych list" chcą oddać opisani na profilach przedsiębiorcy. - Gdy ktoś nas niesłusznie szkaluje, musimy się bronić - mówi Beata Jurgowska z zakopiańskiego pensjonatu "Pod Modrzewiami", który został wpisany na "czarną listę".

- Praktyk, które tam opisano, u nas w pensjonacie nie ma. Ta strona jest nierzetelna, bo każdy może na niej wpisać rzeczy wyssane z palca. Może to być np. konkurencja, która chce firmę zdyskredytować lub pracownik, który został zwolniony, bo nie umiał pracować. Wydaje mi się, że tak było w moim przypadku. Jak dodaje kobieta, porozumiała się już z częścią innych firm, także wpisanych na "czarną listę", i razem udali się do prawnika.

Autorzy: mamy dowody!
- Sądu się nie boimy - mówią jednak w rozmowie z "Krakowską" twórcy profilu "Czarna lista z Zakopanego". - My szczegółowo sprawdzamy każdą informację o nieuczciwym pracodawcy. Publikujemy ją dopiero wtedy, gdy kilka osób potwierdzi nam to co zostało zawarte w wysłanym do nas e-mailu. Mamy czyste sumienie i jesteśmy pewni, że opisani przez nas pracodawcy są nieuczciwi. A jeśli dojdzie do rozprawy sądowej, będziemy mieli wielu świadków, którzy potwierdzą naszą wersję.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto