Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Regionalny Puchar Polski. Krzysztof Domin zagrał ponad 400 meczów ligowych dla Izolatora Boguchwała, ale ciągle mu mało [ZDJĘCIA, WIDEO]

Miłosz Bieniaszewski
Izolator Boguchwała w obecnej edycji Regionalnego Pucharu Polski odpadł po meczu ze Stalą Rzeszów
Izolator Boguchwała w obecnej edycji Regionalnego Pucharu Polski odpadł po meczu ze Stalą Rzeszów Miłosz Bieniaszewski
Krzysztof Domin jest wychowankiem Stali Rzeszów, ale już od 16 sezonów reprezentuje barwy Izolatora Boguchwała, dla którego rozegrał ponad 400 meczów ligowych. W obecnej edycji Regionalnego Pucharu Polski miał okazję zagrać przeciwko macierzystej drużynie i okazał się bohaterem tragicznym tego spotkania...

Izolator Boguchwała i Stal Rzeszów trzeci raz z rzędu rywalizowały ze sobą w Regionalnym Pucharze Polski. Krzysztof Domin na boisku pojawił się po przerwie i mocno się przyczynił do tego, że niżej notowana „Izolacja” zdołała odrobić dwie bramki straty i doprowadziła do serii rzutów karnych. W nich pomylił się jedynie bohater tej historii, a do kolejnego etapu awansowali rzeszowianie.

– Nikt nie ma do niego o to pretensji. Chciał strzelić tego karnego, ale jedenastki to jest loteria – mówi Tomasz Głąb, trener Izolatora, który nie może się nachwalić swojego podopiecznego.

- Jest wzorem odpowiedniego podejścia do pracy treningowej, do której zawsze jest przygotowany. Oprócz niewątpliwych umiejętności piłkarskich, ma ogromne doświadczenie, które umie wykorzystać. To profesjonalista. Pomimo swoich lat daje dobry przykład młodym zawodnikom. Mogę mówić o nim w samych superlatywach. Jest jak wino – im starszy tym lepszy – słyszymy.

W Boguchwale jest najlepiej

Krzysztof Domin swoją przygodę z piłką zaczynał w grupach młodzieżowych Stali Rzeszów, aż stał się istotną postacią drużyny seniorów. Na koniec sezonu 2003/2004 biało-niebiescy rozgrywali pamiętne mecze barażowe z Ruchem Chorzów, ale wtedy ten lewoskrzydłowy był już graczem Izolatora, do którego trafił wiosną tamtych rozgrywek. I tak występuje w tym zespole do dnia dzisiejszego.

- Nie lubię zmieniać klubów (uśmiech). W Stali spędziłem 12 lat od trampkarza, a teraz już pobiłem ten rekord w Izolatorze. Można więc chyba powiedzieć, że to tutaj jestem bardziej zadomowiony – stwierdził sam zainteresowany.

W obecnych czasach, kiedy większość zawodników zmienia kluby, jak rękawiczki, jest to godne podziwu.

- Jeszcze jest Totti, który zagrał więcej spotkań dla Romy – mówi ze śmiechem. - Jak się jest tyle lat w jednym klubie, to się po prostu tyle tego uzbierało – dodaje Krzysztof Domin.

Przez te wszystkie lata ofert z innych klubów nie brakowało, ale ten nie decydował się na zmianę barw. Jaki był tego powód?

- W Boguchwale jest dobra atmosfera, świetnie się tu czuję, a do tego mam tutaj pracę, więc nie było potrzeby nic zmieniać.

Serducho bije mocniej

Stal opuścił więc już lata temu, ale nie oznacza to, że mecze przeciwko tej drużynie traktuje jak kolejne, zwykłe spotkanie.

- Zawsze coś w serduchu mocniej zabije, jak gram przeciwko Stali. Tych meczów trochę było, bo rywalizowaliśmy w 3 lidze, do tego mieliśmy sporo sparingów, a także mecze pucharowe. W tym ostatnim chcieliśmy się pokazać z dobrej strony i to nam się udało, a więc każdy może być z siebie zadowolony. Jeśli chodzi o mojego karnego, to po prostu bramkarz mnie wyczuł i obronił. Zdarza się – słyszymy.

Domin ma już na karku 38 lat, ale nie zamierza kończyć z grą w piłkę, choć już kilka razy od niego słyszeliśmy deklaracje, że to już na pewno jego ostatni sezon.

- Był taki czas, bo nękały mnie kontuzje. Rozegrałem jednak pełne ostatnie dwa sezony i dopóki jest zdrowie, trzeba korzystać – mówi nam.

Z tej deklaracji na pewno zadowolony jest trener Głąb, bo wciąż widzi w nim ważną postać zespołu. - Jest tej drużynie potrzebny, bo jest zawodnikiem, który ma pozytywny wpływ na szatnię. Może nie dużo mówi, ale za to konkretnie. Gratuluję mu tych wielu lat spędzonych w Boguchwale, ale myślę, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa – stwierdził opiekun Izolatora.

Kiedyś trzeba będzie podziękować

Można powiedzieć, że natura łagodnie się z nim obchodzi, ale pewnych rzeczy przeskoczyć się już nie da.

– Jasne, że szybkość nie jest już ta, co kiedyś, ale w tym wieku każdy ją traci. Technika jednak została (śmiech). Trener czasem wystawia mnie jeszcze na boku pomocy, ale częściej grywam już w środku, a zdarzało się również, że byłem wystawiony na „9” – powiedział Domin, który nic sobie nie robi z tego, że z każdym rokiem konkurenci do miejsca w składzie są młodsi.

- Jestem najstarszy w drużynie, a więc nie da się tego nie zauważyć (śmiech). Kiedyś na pewno trzeba będzie podziękować i ustąpić młodemu miejsce, ale jeszcze nie teraz – zapewnia Krzysztof Domin.

Zawsze walczy o zwycięstwo

Tak czy inaczej jego przygoda z tym sportem dobiega końca. Jaki ma więc plan Krzysztof Domin na życie po życiu?

- Może i chciałbym zostać trenerem, ale najpierw musiałbym zrobić uprawnienia, a teraz nigdy nie ma na to czasu. W weekendy mamy mecze, a właśnie wtedy są kursy. Pewnie trzeba będzie pomyśleć, aby zacząć działać w tym kierunku.

Nim do tego dojdzie na pewno da jeszcze sporo radości kibicom Izolatora, a sam chciałby w tym sezonie wywalczyć z nim awans do 3 ligi.

- Przez dwa ostatnie sezony byliśmy faworytem ligi, ale zawsze zajmowaliśmy to 2. miejsce. Teraz nim nie jesteśmy i chyba jest największa szansa, aby awansować. Będziemy o niego walczyć do końca – mówi.

- Jest to zawodnik, który zawsze walczy o zwycięstwo i daje całego siebie. Na pewno złego słowa o nim nie powiem – kończy Tomasz Głąb.

REGIONALNY PUCHAR POLSKI w SPORTOWY24.PL

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rzeszow.naszemiasto.pl Nasze Miasto