Tarnobrzeżanie interweniują, bo są na zieleń szczególnie wyczuleni. Punktem zapalnym są ubiegłoroczne nasadzenia roślin okrywowych wzdłuż Wisłostrady i ulicy Sikorskiego. Wytykają, że berberysy, irgi i tawułki miały być dekoracją pasów zieleni, a tymczasem toną w bujnych chwastach. Nikt ich nie plewi.
W magistracie to drażliwy temat, bo inwestycja okazuje się bardzo kosztowna. Nasadzenia zrobiono jesienią 2019 roku w ramach projektu „Rozwój terenów zieleni na obszarze miasta Tarnobrzega”, który opracowano w urzędzie za kadencji prezydenta Grzegorza Kiełba i wiceprezydenta Wojciecha Brzezowskiego. Odpowiadając na pytania dziennikarzy podczas poniedziałkowego briefingu prezydent miasta Dariusz Bożek przyznał, że musiał wcielić w życie projekt, który był źle przygotowany przez poprzedników.
Mówi, że na etapie projektowania nasadzeń przy arteriach miasta nikt nie pomyślał o położeniu eliminującej chwasty agrowłókniny, nie uwzględnił też w projekcie kosztów pielenia tego terenu przynajmniej przez dwa lata. - Dzisiaj na moje barki spadło to, co widać. Łatwo jest stworzyć projekt, a potem powiedzieć: to ten następny powinien wziąć motyczkę i plewić - skomentował prezydent Dariusz Bożek.
Dodał, że kwoty, jakich oczekują firmy za pielęgnację nasadzeń go porażają. Miasto musiało w czerwcu ogłosić przetarg na pielęgnację nowych nasadzeń. Właśnie go rozstrzyga. W zakres zadania wchodzi „Pielęgnacja nowych nasadzeń roślin okrywowych na terenach rekreacyjnych nad Wisłą oraz wzdłuż ulic Sikorskiego i Wisłostrada w Tarnobrzegu w okresie od czerwca 2020 do października 2020 roku”.
Z ofert firm wynika, że usługa będzie kosztować budżet prawie pół miliona złotych. To ogromna kwota biorąc pod uwagę to, że w tym roku na utrzymanie zieleni w mieście przeznaczono 1,3 miliona złotych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?